Phoenix Super Rally 2012

Autor – Maciej Maciejewski

 

W sierpniu br. byłem z naszym reporterskim zoomen w USA. Najpierw wziąłem udział w światowym zjeździe najlepszych dystrybutorów firmy Forever Living Products, a potem zwiedziliśmy Sedonę, Grand Canyon i Las Vegas…
Światowy zjazd biznesu Forever Living Products odbył się w dniach 17-18 sierpnia 2012 roku w przepięknej, monumentalnej hali Phoenix Convention Center, (Phoenix, Arizona). W trakcie konwencji, razem z grupą polskich liderów, odwiedziliśmy również arizońskie biuro FLP i znajdującą się na tej samej, potężnej posesji fabrykę, gdzie wyrabia się niektóre z licznych produktów sprzedawanych przez Forever. 19 sierpnia udaliśmy się w małą podróż, nieco na północ Stanów Zjednoczonych. Zwiedziliśmy przecudowne miejsce, które nazywa się Sedona, potem niesamowity, kolosalny Grand Canyon i wjechaliśmy uroczyście do doliny rozpusty oraz hazardu, czyli Las Vegas.

Polka została Miss Sonya 2012!

 

Przypomnijmy, że do tegorocznego konkursu piękności FLP Miss Sonya dostały się aż dwie Polki. Miss Sonya starego kontynentu, czyli Sylwia Ignaszewska, która w lutym br. wygrała rywalizację podczas European Rally Budapest 2012 oraz Marta Omacher, która zajęła pierwsze miejsce w Miss Sonya podczas identycznego zjazdu, organizowanego na terenie Ameryki Północnej.

W efekcie, podczas drugiego dnia Phoenix Super Rally 2012, najpiękniejszą dystrybutorką tego koncernu została wybrana Marta Omacher – Polka mieszkająca w Chicago.

 

Basen, pustynia i kowbojskie kapelusze

 

Kilka ostatnich dni pobytu w Stanach Zjednoczonych spędziłem w Phoenix, na ranczo przesympatycznej rodziny Bogumiły i Jana Sroków. Bogusia znajduje się w FLP na pozycji diamentowo-szafirowego menedżera, jest numerem jeden w Polsce, członkiem grupy VIP, skupiającej najlepszą pięćdziesiątkę spośród 10 milionów menedżerów ze 150 krajów świata. Jest laureatką Nagrody Prezydenta RP za promowanie przedsiębiorczości wśród młodzieży i laureatką III edycji prestiżowego konkursu Polish National Sales Awards w kategorii „Menedżer Branży MLM”.
Pogoda w Phoenix była cudowna, basen niemiłosiernie zachęcał do leniuchowania, a pustynia kusiła swoją surową, bezkresną, grzechotnikowo-kaktusową otchłanią. Pod koniec pobytu Bogumiła, Jan i przeurocza Marzena Srokowie, zabrali mnie na wycieczkę do Wickenburga. To malutkie miasteczko położone jakieś 40 mil na północ od Phoenix. W USA podobnych miejsc postawili pewnie miliony, lecz Wickenburg jest nader zjawiskowe. Wygląda tak, jakby nic się w nim nie zmieniło od czasu, kiedy pierwszy raz odwiedził je uciekający do Meksyku przed wymiarem sprawiedliwości Billy The Kidd. Po prostu Young Guns II. No i ten niby zwykły sklepik kowbojski. Zwykły? To tylko pozory. Bo oprócz tego, że można tam wejść nago a wyjść od stóp po czubek głowy odziany w przepiękne, oryginalne ciuchy i akcesoria służące do pracy na prerii, to w dodatku właściciel sklepu wyrabia to wszystko własnoręcznie. Na oczach klientów.

 Shooter’s World Phoenix 2012

 

Sebastian Sroka zabrał mnie na typową, arizońską strzelnicę. Sport dla prawdziwych mężczyzn. Ciekawostka: w tym stanie każdy pełnoletni człowiek, po okazaniu prawa jazdy z oznaczeniem Arizona, wchodzi na strzelnicę czy do zwykłego sklepu i kupuje sobie broń. Każdy ma tutaj broń. Mało tego, widziałem wielu młodych facetów na ulicy z klamką przy pasku. I o dziwo, przestępczość jest tam na niższym poziomie niż w stanach, gdzie broni mieć nie wolno.

 Na koniec drobna konkluzja

 

Muszę z ręką na sercu i bez bicia przyznać, że po tej podróży zmieniłem zdanie o Stanach Zjednoczonych, a przede wszystkim o Amerykanach. Niestety, ale moja wcześniejsza opinia o tym kraju była wyrobiona na podstawie zasłyszanych opowieści tudzież obejrzanych filmów. To wielki błąd. Jednak trzeba pojechać i pomieszkać, powąchać i polizać, aby mieć w stu procentach rzetelną wiedzę i pewność. Nigdy nic ciekawego mnie nie ciągnęło do Ameryki. Ba, wkurzał mnie ten kraj i ta amerykańska bufonada, ten cały przerośnięty megapatriotyzm. Lecz kiedy zobaczyłem Amerykę na własne oczy… Chylę czoła przed wielkimi budowniczymi tego kraju. I przed jego obywatelami, którzy dzisiaj rozwijają Stany Zjednoczone.

Kochani, oni naprawdę mają się czym chwalić. I co? Nic. Znów sprawdziło się stare przysłowie, że podróże kształcą.

Jeszcze jedno. Ta tradycyjna, polska gościnność. Ona jest niesamowita. Mocna i wielka, nawet tak daleko od ojczyzny. Mam nadzieję, że wyjeżdżając, podziękowałem wszystkim i wszystkich ucałowałem na maksa. „Mam nadzieję” – bo po prostu nie pamiętam. Wyjeżdżało mi się tak ciężko i smutno, że nie pamiętam. Więc, jakby co, to oficjalne i publiczne: WIELKIE DZIĘKI! Za wszystko.

PS. Korespondencja z drugiego końca świata

 

Po powrocie do Polski poprosiłem o komentarz na temat Phoenix Super Rally 2012 Marzenę Srokę, która w Forever Living Products jest senior menedżerem.

Oto jej sprawozdanie: „Nadaję z Arizony. Tak się składa, że moja firma Forever Living Products, gościła cztery tysiące swoich dystrybutorów z całego świata, na corocznym Super Rally, właśnie w Phoenix w Arizonie, gdzie mieszkam od trzech lat. 30 minut autostradą od mojego domu, ale paradoksalnie całą tą szaloną imprezę oglądałąm na żywo przez internet. Zatrzymał mnie w domu mały, ośmiomiesięczny „Żuczek” – Kacperek. Dzięki wspaniałomyślności Forever mogłam bez problemu uczestniczyć we wszystkim co działo się na Super Rally, oglądając transmisję na laptopie w mojej własnej kuchni. Rok temu byłam na zjeździe FLP w Waszyngtonie i odczucia oraz smak podekscytowania i zabawy pozostał, więc na tegorocznej konwencji czułam się naprawdę obecna.

Dużo wrażeń. Dużo. Zachwycona byłam – jak zwykle – kolorami tłumu roztańczonych i najnormalniej w świecie szczęśliwych ludzi. Cieszyli się, że mogą za zupełną darmochę uczestniczyć w tak super imprezie. To był czas wypełniony różnorakimi prezentacjami, wywiadami z topowymi liderami, nagradzaniem najlepszych krajów i indywidualnych dystrybutorów, a wszystko cudownie przeplatane pokazami artystycznymi, z czego najbardziej ujął mnie teatr cieni, opowiadający w odcinkach przez wszystkie dni historię o naszej firmie, o wzlotach, o marzeniach, o osiąganiu szczytów. Pięknie skrojona choreografia. Na wymiar Forever!

Jak co roku, najbardziej czekałam na prezentację nowych produktów. Niczym wisienka na torcie – ta część jest najważniejsza dla takiego fana rewelacyjnie rewolucyjnych produktów Forever, jak ja. I mamy: nową, udoskonaloną formułę Forever Arctic-Sea, opracowaną przy pomocy dr Jorna Dyerberga, uznanego za naukowego ojca Omega-3. Nasz Arctic-Sea to idealny balans kwasów tłuszczowych Omega-3 i Omega-6 oraz idealne dla człowieka proporcje EFA i DHA. Forever korzysta z najlepszego, szybko odnawialnego i najbogatszego źródła DHA – oleju z kalmarów łowionych w arktycznych wodach Norwegii.

Moim zdaniem nasz nowy Arctic-Sea, który został zaprezentowany w tym roku na zjeździe, to najlepsza formuła dostępna na rynku. Nawet na rynku amerykańskim.

Co jeszcze nowego? VIT♀LIZE dla kobiet, czyli produkt odpowiadający na szczególne potrzeby pań. Przeciwdziała działaniu wolnych rodników, oczyszcza z toksyn, ale też zapewnia prawidłowy i zdrowy balans hormonalny. Zapewnia energię i witalność oraz wspomaga układ moczowy oraz rozrodczy. Jego składniki zmniejszają skutki stresu, niwelują niepokój oraz wyrównują wahania nastrojów.
Na i oczywiście VIT♂LIZE dla mężczyzn, czyli wspomaganie witalności i siły fizycznej, prawidłowego funkcjonowania prostaty, produkcji testosteronu i zdrowego poziomu innych męskich hormonów. Produkt osłania organizm przeciwko działaniu wolnych rodników oraz wspomaga libido. Teraz to dopiero panowie mogą brać się do dzieła!

I tak zupełnie na deser – nowe kosmetyki kolorowe, w tym bardzo sprytne błyszczyki do ust z wbudowanym oświetleniem pędzelka (!!!) i małym lustereczkiem. Teraz nawet na wieczornym spacerze w parku można zadbać o wygłąd i kondycję ust, bo oczywiście błyszczyk ma w swoim składzie nasz firmowy Aloe Vera. Wiem, bo już go posiadam i mogę się założyć, że ten produkt zaprojektowała kobieta!
Wszystkim dystrybutorom Forever w Polsce życzę, aby firma szybko wprowadziła nowe produkty na polski rynek. Ja w Stanach już ich używam i również dzięki nim rozwijam swój biznes. A przedstawicielom innych firm MLM życzę takich samych, wspaniałych wrażeń, jakie my mamy w pracy. Takich wyjątkowych imprez i produktów, jakie oferujemy i tak samo szczodrych szefów w Waszych firmach! Wszystkim życzę powodzenia i gorące pozdrowienia z Arizony.”

Artykuł pochodzi z 31 numeru drukowanej wersji “Network Magazynu”. 25 IX – 25XII 2012.

Pin It on Pinterest

Share This